Urządzenia startowe

Strona poświęcona metodami startów szybowców


Strona główna   Grawitacyjny   Liny Gumowe  Za Samochodem  Wyciągarka  Samolot  Samostat


Przy opisie malinki skupię się jedynie na różnicach w stosunku do wyciągarki. Po pierwsze teren. Przy wyciągarce nie musi być on dokładnie równy z wyjątkiem miejsca startu - dla malinki musi być to nawierzchnia, po której można bezpiecznie jechać samochodem. Nadają się do tego np. płyty starych poradzieckich lotnisk, trawiaste aeroklubowe lotniska (po uzyskaniu zgody aeroklubu!!!) lub równe bezzakrętowe polne drogi. Warunek jest jeden: co najmniej 2 km nawierzchni do dyspozycji. Do czego niezbędny jest siłomierz? Łączy on linę z samochodem i wskazuje kierowcy jaka jest siła naciągu holu. BEZ TEGO URZĄDZENIA HOLOWANIE "NA SZTYWNO" JEST ŚMIERTELNIE NIEBEZPIECZNE!!! Podczas silniejszego wiatru brak kontroli naciągu może spowodować fizyczne zniszczenie paralotni podczas lotu i poważne obrażenia pilota ze śmiercią włącznie. I nie ukrywam tu, że chcę nastraszyć wszystkich Adamów Słodowych, którzy domowymi metodami będą coś kombinować - nie opłaca się! Ale wróćmy do tematu przewodniego. Malinka to inaczej napędzany silnikiem bęben z 800-1000 m stylonowej linki o średnicy około 5 mm służący do jej transportu po holu na miejsce startu + wspomniany siłomierz - a wszystko to umieszczone w bagażniku samochodu osobowego. Proces startu wygląda następująco: pilot szykuje się do startu tak jak przy locie za wyciągarką. Kierownik startu odwija z bębna końcówkę liny i przypina ją do ziemi aby nie uciekła. Kierowca rusza samochodem pod wiatr, kontrolując jednocześnie odwijanie się liny z bębna. Gdy następuje koniec odwijania końcówka liny (ta przy samochodzie) zostaje przez siłomierz zaczepiona do haka holowniczego. Następnie pilot zostaje przypięty na starcie do linki za pomocą wspomnianego już wyżej wyczepu, za chwilę lina zostaje wstępnie naciągnięta. Na polecenie startującego oraz na komendę kierownika lotów wydaną przez radio do kabiny samochodu, cały układ rusza do przodu z tym, że po chwili paralotnia bardziej w górę :) Podczas holu kierowca bacznie obserwuje wskazania siłomierza i dzięki temu wie ile gazu ma dodać, bądź w ekstremalnych przypadkach przy silniejszym wietrze wyrzucić na luz i dać się pociągnąć w tył przez skrzydło (teraz już widać, co się dzieje przy braku przyrządu wskazującego siłę holowania). Po osiągnięciu maksymalnej wysokości przez pilota (dla liny o długości 800 m można wzlecieć trochę powyżej 600 m nad start) lub na jego specjalne żądanie następuje wyczepienie i lot. Lina po upadku na ziemię jest zdejmowana z siłomierza i nawijana na bęben w celu transportu na startowisko.